To będzie inny artykuł od poprzednich.

Do tej pory dawałem Ci sporo praktycznych porad. Najczęściej przez pryzmat własnych doświadczeń. Zawsze z jakąś konkretną wskazówkę, jak wdrożyć „to coś” w Waszym gabinecie. Podpowiedzi dla stomatologów, dla właścicieli, a czasami też dla całych zespołów.

Dzisiaj przedstawię problem, który dotyczy nas wszystkich, na który nie znam rozwiązania. Przychodzę z przemyśleniem, subiektywną obserwacją.

Dużo czyli ile?

Od zawsze wiedziałem, że w Polsce jest dużo gabinetów.

Pierwszy raz przekonałem się o tym osobiście w 2007 roku, gdy poszukiwałem gabinetu do współpracy przy Turystyce Medycznej.

Umówiłem się na spotkanie z jednym z “kandydatów” w Krakowie. Zaparkowałem nieopodal. Wysiadłem z auta i obracając głowę dookoła zauważyłem 4 kolejne gabinety stomatologiczne.

Zerknąłem szybko na Google Map i okazało się, że w promieniu 200 metrów jest ich ponad 20!

Ale teraz to już jest inny level 😉

Nowe gabinety rosną jak grzyby po deszczu.

Nie mogę doszukać się nigdzie wiarygodnych danych na ten temat, ale mam nieodparte wrażenie, że w ciągu minionych 3 lat ich liczba się podwoiła.

Po co o tym piszę?

Każdy z właścicieli gabinetu chciałby zatrudniać najlepszych lekarzy. Najbardziej doświadczonych, skutecznych, pewnych, lojalnych.

Jednocześnie jest duży problem na rynku, żeby zatrudnić … kogokolwiek.

Jak zapewne wiesz  w Marketize obsługujemy kilkadziesiąt gabinetów w całym kraju . Rozmawiamy z nimi regularnie, aby zweryfikować efekty naszej pracy. Pytamy m.in. czy grafiki lekarzy są zapełnione pacjentami i na jak długo do przodu.

Po dłuższym okresie czasu i wdrożeniu rekomendowanych przez nas praktyk, efekty są i to często lepsze niż się spodziewaliśmy.

Jednak właściciele zgłaszają inny problem.

Chcą przyjmować więcej pacjentów, ale nie mają lekarzy do pracy!

Wszyscy szukają stomatologów.

W Szczecinie, w Olsztynie, w Krakowie czy Wałbrzychu!

Zajrzyj tylko na Facebooka, a najlepiej na grupy dla stomatologów. Ilość ogłoszeń z poszukiwaniem stomatologów jest olbrzymia.

Aktualnie popyt na lekarzy przewyższa ich podaż (ilość na rynku pracy).

Nie przewyższa delikatnie i liniowo, lecz błyskawicznie i logarytmicznie

Czy ktoś na tym straci?

Straci. I to na pewno!

Tracą pacjenci.

Zbyt dużo gabinetów zaczyna walczyć cenowo. Wstępnie pacjenci się cieszą, bo jest taniej.

Jednak długookresowo gabinety przy niskich marżach zaczynają oszczędzać. Na wszystkim. Na materiałach, na sprzęcie, na ludziach …

Spada jakość leczenia, przewidywalność, skuteczność. Wkrada się irytacja lekarzy, którzy muszą pracować na kiepskich materiałach.

Pacjenci zaczynają się skarżyć na efekty leczenia. Pojawiają się negatywne opinie w sieci i pretensje podczas wizyt.

Zespoły nie chcą pracować z takimi pacjentami, w takich warunkach.

Szukają innego gabinetu. Pacjenci tracą swoich lekarzy.

Część pacjentów pójdzie za swoim lekarzem, ale większość będzie chciała mieć jednak kogoś lokalnie. Na miejscu. Tym samym zaczną się poszukiwania i stres związany z nową osobą.

Jaki będzie ten mój nowy stomatolog? Czy będzie tak dokładny i kompetentny jak poprzednia pani doktor? Czy dokończy rozpoczęte u mnie leczenie? Czy będzie uprzejmy i delikatny czy trafię na gbura rodem z minionej epoki?

Tracą lekarze.

Na początku stomatolog się cieszy, bo wynegocjował lepsze wynagrodzenie. Przychodzi w miejsce, które dało obietnicę, że będzie lepiej.

Na początku jest fajnie, a długoterminowo powtarza się scenariusz z poprzedniego miejsca.

Stomatolodzy najpierw zmuszeni są dostosować do nowych zasad, nowych współpracowników, nowych materiałów, nowego sprzętu.

Być może pojawia się też dłuższy dojazd z miejsca zamieszkania i czas spędzony poza rodziną. Mniej czasu na pasje, przyjaciół.

Z czasem właściciel orientuje się, że obiecane lekarzom stawki zjadają jego zysk. Zaczyna dokładać do interesu, a nie jest w stanie robić tego zbyt długo.

Podnosi ceny zabiegów dla pacjentów. Lekarze na procencie dostają “darmową podwyżkę”, a właściciel przeciera oczy ze zdziwienia, bo nadal dokłada do interesu …

Rozważa zmianę warunków z lekarzami, uzasadniając to koniecznością przetrwania.

Lekarze się nie zgadzają i zaczynają szukać nowego gabinetu.

Odchodzą i historia się powtarza.

Tracą właściciele.

Odchodzący stomatolodzy często “zabierają” ze sobą asystentki, a nawet rejestratorki. Ciągła rotacja personelu to olbrzymi koszt.

Wdrożenie nowego pracownika  kosztuje średnio 4,5 pensji na danym stanowisku.  Okres pełnego wdrożenia nowego pracownika to 7 miesięcy.

Oczywiście wszystko zależy od stawek dla poszczególnych ról w gabinecie. Wg badania Business Insider  łączny koszt może wynieść nawet 92 tys zł  (uśredniony dla wszystkich branż i całego kraju).

Nie zmienia to faktu, że jednak jest to koszt i to duży.

Oprócz kosztów związanych z wdrożeniem, jest przecież stres związany z poszukiwaniem nowych lekarzy. Których i tak jest już mało na rynku, a ich oczekiwania finansowe nie maleją.

Jest widmo kłopotów z pacjentami, bo przecież nie mam lekarzy, którzy mogą ich przyjmować.

Utylizacja foteli spada. Często stoją puste, a kolejka do tych lekarzy, którzy nadal pracują jest długa …

Znowu zaczyna dopłacać do biznesu.

Co możemy z tym fantem zrobić?

Co zrobić aby nasze gabinety były nadal „wartościowe”?

Zarówno dla zespołu jak i pacjentów.

Żeby ludzie cieszyli się na pracę u nas, żeby była niska rotacja w zespole.

Żeby pacjenci nas kochali i rekomendowali swoim bliskim i znajomym.

A przy tym wszystkim, żeby gabinety były rentowne.

Czy w ogóle możemy cokolwiek?

Lekarze spoza Polski mogą pomóc zapełnić lukę na rynku pracy?

Czy należy regulować ilość gabinetów tak jak w Niemczech?

Tam ilość praktyk stomatologicznych jest ustalana odgórnie. Nie można od tak otworzyć kolejnego gabinetu. Najczęstszym sposobem wejścia w posiadanie gabinetu jest zastąpienie lekarza odchodzącego na emeryturę…

A może tylko osoby z wykształceniem medycznym powinny móc otwierać gabinety?

Póki co w Polsce mamy jednak wolny rynek. To dobrze, ale zarazem źle.

Bo wolny rynek jak i natura lubią balans. To się na pewno wyrówna.

Pytanie tylko jak długo to potrwa?

Z tym pytaniem zostawiam Cię i zachęcam do refleksji.

Czy też uważasz, że na rynku jest za dużo gabinetów? Podziel się ze mną swoimi przemyśleniami. Po prostu napisz komentarz. Pamiętaj, że ja odpowiadam na każdą wiadomość :))

Miłego dnia i do zobaczenia za tydzień!

Arek „zatroskany” Buziewicz

Znajdziesz mnie również tutaj:

Facebook – https://www.facebook.com/wartosciowy.gabinet

Instagram: https://www.instagram.com/wartosciowy.gabinet/

Newsletter: https://wartosciowygabinet.pl/newsletter/

Arek Buziewicz

Zobacz wszystkie posty

dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Arek Buziewicz